Za kulisami wrzało. Atmosfera była napięta. Wszyscy krzątali się nerwowo.
- Cholera, która to już edycja? 6? 7? - zapytał młody prezenter - Słuch po poprzednich idiotach... Sorry, śmiałkach, przepadł. A ty, Johny, nie skusił byś się? Przecież do wygrania jest okrągły milion funtów! - powiedział do swojego kamerzysty.
- A weź mi nawet nie gadaj! Może i jestem głupi, ale nie aż tak, żeby iść na pewną śmierć... -
- Wchodzimy za 5... 4... 3... 2... Idziemy!
- Witam państwa gorąco. Oto kolejna edycja "Snu Szaleńca". Tutaj spełniają się najbardziej skrywane ludzie lęki! Poprzednich uczestników spotkał umm... Niemiły los. Przepadli jak kamień w wodę. Ale nie czas na to. Poznajmy naszych uczestników!
Na wielkich monitorach nad głową prezentera pokazała się biała sala, w której były ustawione 4 lekarskie kozetki. Przy każdym z łózek stali mężczyźni w biały kitlach, na środku sali stał również jeden elegancki, w czarnym garniturze.
Do Pomieszczenia weszło 4 facetów, w różnym wieku. Widownia zawrzała z zaciekawienia.
Coś zazgrzytało, zatrzeszczało i pojawił się również dźwięk.
- Dzień dobry. Chociaż dla was nie aż tak... - Powiedział elegant - Zapytam was ostatni raz. Jesteście pewni że chcecie w tym wziąć udział? Później już nie będzie odwrotu. Nikt wam nie pomoże, na nic się zda wasz płacz i krzyki. - Cała czwórka jednomyślnie przytaknęła - Dobrze więc, zajmijcie miejsca. - Każdy położył się na swojej kozetce. Mężczyźni w kitlach, zaczęli podłączać im różne elektrody i inne kable. Podali też środki nasenne.
Zanim poddali się całkowicie działaniu leku usłyszeli tylko odliczanie:
10
9
8
7
6
5
4
3
2
1
Obraz ma monitorach zaczął śnieżyć, po czym oczom widowni ukazał się pusty pokój. Zwykły, kwadratowy. Tylko bez żadnych okien. I z drzwiami w każdej ścianie. Na jednych z nich wydrapana była ledwo widoczna strzałka.
Czwórka uczestników powoli zaczęła wybudzać się z letargu.
Horror się zaczyna.