Ja bym jednak polecał zacząć od akustyka jak już. Może żadnym specjalistą nie jestem, ale do klasyka stalowych, czy też miedzianych strun nie założysz (grając na nich szybciej "utwardzisz" sobie opuszki niż na nylonowych). Znaczy się założysz, ale to nie to samo. Plus dla klasyka jednak, że ma szerszy gryf, więc bardziej rozciągniesz sobie palce. Chociaż w sumie dużo akustyków też ma szersze gryfy niż elektryki.
Więc radziłbym pograć i na klasyku, i na akustyku.
Racja - metalowe struny mają swoje plusy, szczególnie, gdy chcesz grać później na elektryku.
Czy dzięki szerszemu gryfowi rozciągniesz sobie lepiej palce? Myślę, że nie. Toż to bujda jakaś. Palce to się rozciąga ma progi, nie na szerokość gryfu. Po za tym, jak by nie było, szeroki gryf jest trochę niewygodny. A przyzwyczaić do takowego rękę to zbrodnia.
Ale po co polecać koledze gitarę klasyczną, albo akustyczną? Wszak i na elektryku nauczyć się można grać, bo wbrew pozorom to nie tylko naparzanie strun na szybkość, ale i gra na akordy. Podstaw można uczyć się bez piecyków, kabli, efektów. Z resztą, jak już - można kupić kabel z przejściówką i podłączyć się do kompa.
To ja się podczepię... jak zacząć od zera grę na gitarze jak się nie ma?
Kupić sobie gitarę, lub coś gitaro podobnego (np. mandolinę). Albo zainwestować w perkusję, klawisze lub bas - bo umiejących obsługiwać te instrumenty brakuje w niektórych kręgach.