Opowiadanie jest niezłe pod względem treści i jakby to rozwinąć to można by z tego książkę napisać. Podoba mi się też, iż wymyśliłeś mowy podgatunek: księżycowy elf. Mówiąc w skrócie BRAWO!
Lecz nie obyło się bez wpadek jak to wspomniał nasz nieomylny Kulok 8). Po za tym wertując to opowiadanko natrafiłem na parę innych ciekawostek.
Zacznę może od imion:
Farathorn - dziwnie mi się kojarzy z Eragon
Aladriela vZyntax(wiedźminka) - hmm, nawiązanie do polskiej sagi
Sirmalion - coś mi mówi to imię
Drugą "anomalią" są odzywki bohaterów, czy w którejkolwiek książce czytałeś coś takiego "Co?! Jaka Próba? O czym ty gadasz?". Inna sprawa, że na mój gust to tekst "Przyjdę do Ciebie o trzynastej", jest nie co nie te czasy. Z tego co zrozumiałem to było coś około średniowiecza i raczej nie mieli szwajcarskich zegarków. Chyba, że na głównym placu stał słoneczny ale raczej nie było go na chmurach na jakimś odludziu gdzie odpoczywał.
Po za wszystkim rozwalił mnie moment ze szczurami "Ze wszad nacierały na niego szczury. Odpierał ich ataki przy pomocy swego miecza." Jak to przeczytałem to złapałem się za głowę. Gość jak zrozumiałem jest elfem, więc teoretycznie powinien mieć więcej siły niż człowiek, choć nawet on zamiast majtać mieczem to kopnął by go tak daleko, że nie usłyszał by "dowidzenia". To skoro on "Odpierał ich ataki" to musiały by być co najmniej wzrostu bernardyna
.
Jednak po mimo paru niedociągnięć to mógłby być zalążek nowej polskiej popkultury, a Ty zostać drugim Sapkowskim